cor-lwh.gif (62 bytes) [Matka] Ziemia Z Nieba - Sztuka Czy Indoktrynacja? cor-rwh.gif (63 bytes)

 Home  |  Artykuły  |  Doniesienia  |  Linki  |  Info  |  Kontakt 

 
Jakimi metodami jesteśmy dzisiaj manipulowani w odniesieniu do zagadnień związanych z ekologią, ochroną środowiska naturalnego, tzw. "globalnym ociepleniem", życiem społecznym i wieloma innymi tematami i zjawiskami. Jaki wpływ może wywrzeć, czasami piekny, obraz, w połączeniu ze słowem - choćby te dwa nie miały ze sobą nic wspólnego.  Innymi słowy, co straszy i pokutuje w świadomości społeczeństw....
  

Objeżdzająca obecnie cały świat wystawa fotografii Yanna Arthus-Bertranda, "Ziemia Z Nieba", była już oglądana podobno przez ok. 10 milionów ludzi. Dla tych, którzy nie wiedzą o czym mowa, jest to kolekcja zdjęć z kilku kontynentów, ukazujących różne zakątki ziemi widziane z lotu ptaka (fotografowane z helikoptera - 30-3000 metrów ponad ziemią). Niezwykłe kolory i wzory, które widzimy na wielu z oglądanych fotografii i które nie przysniłyby się malarzowi-abstrakcjoniście, przyciągają oko i doprawdy robią wrażenie na najbardziej "upośledzonych artystycznie" ludziach. Wystawa jest zwieńczeniem kilku lat podróży autora do często odległych miejsc w 76 krajach, na bodajże wszystkich kontynentach planety.

Jest to niezwykla wystawa nie tylko ze wzgledu na swoje artystyczne walory. Zorganizowana we współpracy z UNESCO, jednym z jej wszechobecnych motywów jest "troska o naszą planetę". Jak ta troska wyraża się w przypadku ONZ (UNESCO będącą pod-organem ONZ)? Jak ten koncept jest ukazany przez autora wystawy? Przyjżyjmy się niektórym powracającym motywom tej prezentacji, która nabiera nieco innego wydżwięku, kiedy zapoznamy się z niektórymi podpisami pod zdjęciami, oraz z towarzyszącymi wystawie prezentacjami. 

Jedną z pereł tej wystawy jest zdjęcie, gdzie autor zgromadził tysiąc naturystów (czytaj: nudystów) w ośrodku Arnaoutchot, we Francji, by mu pozowali do zdjęcia. Warto przytoczyć fragmenty z opisu zdjęcia, bo jest to dosyć znamienne. Autor zdaje się promować wyzwolenie z "ponurego" widzenia świata kultury judeo-chrzescijańskiej. Oto co czytamy pod zdjęciem:
"Francja sta
ła się kolebką tego ruchu, a dziś każdego roku gości około dwóch milionów naturystów. Są to głównie mieszkańcy miast, przedstawiciele wszelkich środowisk, w 60 proc. przybywający z krajów ościennych. Naturyzm jest zdaniem jego adeptów sposobem życia w harmonii z przyrodą, dającym jednostce poczucie spełnienia z jednoczesnym poszanowaniem potrzeb bliżniego."
Czy dowiedzieliśmy się czegoś naprawdę ciekawego? Przecież ktokolwiek może coś takiego powiedzieć. Zapytajcie innych ludzi, a uslyszycie, ze np. koszykarz, ksiądz, czy kierowca TIR'a, mogą mieć podobne zdanie o tym co robią i jak żyją. Ciekawe, jak chodzenie nago pomaga komuś w "życiu w harmonii z przyrodą", czy dające "poczucie spe
łnienia". Czy zdjęcie jest warte pokazania milionom ludzi? Raczej wątpliwe. Nastepnie mamy do czynienia z tendencyjnym i fałszywym stwierdzeniem, mającym chyba wywołac u nas panikę spowodowaną przyrostem demograficznym na ziemi - juz zupełnie bez związku ze zdjęciem pod którym widnieje - kiedy dowiadujemy się, że "...każdego dnia przybywa kolejnych 80 milionów ludzkich istot na świecie!" Przepraszam... ILE!? Wiele dzieci jest spędzanych na tę wystawę. Każde z nich jest w stanie policzyć na palcach, że gdyby to stwierdzenie było prawdziwe, to co 12,5 dnia przybywałoby na świecie miliard ludzi. W takim tempie populacja planety podwoiłaby się w ciagu niespelna 2,5 miesiaca! Gdyby autor tego stwierdzenia był uczciwy, to zostało by to przedstawione w inny sposób. Należy podać szacowany przyrost demograficzny, lub dodać, ile ludzi umiera w tym samym czasie, żebysmy mieli tutaj jakąś równowagę. Inaczej, muszę założyć, że jest to bardzo perfidnie i tendencyjnie sformułowane - szczególnie jeśli weżmiemy pod uwagę całą resztę indoktrynacji jakiej jesteśmy poddawani, czytając inne podpisy, oraz całą "aurę" tej wystawy.
Nastepnie mamy być zaalarmowani kolejnym stwierdzeniem. 
"Jednak w wielu rejonach poglebiajacą się tendencją demograficzną jest starzenie się spo
łeczeństw. Francja, gdzie żyje obecnie osiem tysięcy stulatków, spodziewa się, że za 50 lat będzie ich 150 tysięcy." Słyszeliśmy już wiele takich przepowiedni. Jeszcze jedna nikomu nie zaszkodzi, chciałoby się powiedzieć... no, chyba, że padnie na młody umysł, który jeszcze nie ma odpowiedniej perspektywy i nie potrafi odróżnić fikcji od faktu, ani tak naprawdę kwestionować autorytetów. Ale czytajmy dalej:
"Pod koniec XXI wieku osoby powyżej 50 roku życia będą stanowić 30 proc. ludzkości (w 1995 r. - 10 proc.). Dlatego we wszystkich krajach będą musia
ły nastąpić związane z tym zmiany w organizacji i funkcjonowaniu życia społecznego". Można się jedynie domyslać, co to za "zmiany" autor ma na myśli. To bardzo dalekosiężne przepowiednie - jeśli takie proporcje kiedykolwiek naprawdę zaistnieją. Widząc, jak w niektorych zachodnich społeczeństwach wiekowi ludzie są eliminowani różnymi sposobami i jest to nazywane "prawem wyboru", lub "godnością", to wielu z nas może mieć obawy o swoją przyszłość.
Pytanie pozostaje, dlaczego nudyści, czy naturyści? Ale klucz do tego może się kryć w ostatnim zdaniu tekstu. "...we wszystkich krajach będą musia
ły nastąpić ... zmiany...". Ktoz inny moze przyjść nam z pomocą w dokonaniu tych zmian, jeśli nie "wyzwoleni" spod "okowow" starej i zaskorupiałej kultury i sposobu myślenia... nudyści!

Jedno, bardzo niebieskie zdjęcie przedstawia plażę i skarpę brzegu, oraz granatowy ocean. Zdjęcie, jakich można zobaczyć setki w różnych folderach turystycznych, nagle staje się tu pretekstem do wyłożenia ogladającemu problemu żółwi, które zostały wciągnięte na listę zagrożonych gatunków.

Możnaby mnożyć te przykłady nierzetelnej i tendencyjnej informacji, którą usiluje się nam narzucić w oprawie niekiedy pięknych zdjęć. Choćby "cmentarzysko czołgów", gdzie autor powtarza kłamstwa mediów, mówiąc nam, że irackie siły cofały się pod atakiem armi amerykańskiej. W istocie, armia iracka wycofywala się zgodnie z zaleceniem Zachodu, kiedy ich czołgi i inne wycofujące się jednostki zostały niemal zrównane z ziemią przez lotnictwo - głównie amerykańskie i brytyjskie - z użyciem amunicji zawierającej zubożony uran. Substancja ta powoduje obecnie katastrofalną ilość zachorowań na raka i inne choroby wśród ludności cywilnej Iraku, oraz w szeregach weteranow pierwszej wojny w zatoce, jak również w byłej Jugoslawi i w Afganistanie, gdzie tego typu broń była używana w ciągu ostatnich lat. Można powiedzieć, "upominek od NATO".

Podobnie rzecz sie ma w przypadku informacji przedstawiajacej rzad bylej Jugosławi. Oto co czytamy: "W Kosowie, okręgu położonym w Serbii i w 90 proc. zamieszkanym przez Albańczyków, dyskryminacyjna polityka Belgradu wywołała wyjątkowo silne napięcia." Trochę się tutaj autor poplątał w przyczynach i skutkach. Po pierwsze, to KLA wywołało stan zapalny w Kosowie. Wyposażeni w sprzęt i pieniądze przez agencje USA, Niemiec i innych krajów, prowadzili działalność terrorystyczna, paląc i dokonując grabieży, gwałtów i napadów na ludność cywilną, oraz pracowników wszelkich służb, od listonoszów, do policji. Żaden normalny rząd nie pozwolił by na taką sytuację, a rząd Milosevica nie odstawał od tej reguły. Kampania zbrojna NATO (przeciw suwerennemu państwu, zauważmy!) wywołała wędrówki ludów w tym rejonie, zniszczyła infrastrukture Jugosławi, oraz spowodowała katastrofę ekologiczna. Mało tego! Jest to jeden z krajów, w którym użyto zubożonego uranu (czytaj: odpadów radioaktywnych!) jako amunicji. Szkody wyrządzone przez NATO, oraz ONZ w Jugosławi dużo przekraczają to co dokonało się tam wskutek prowokacyjnych akcji KLA i reakcji rządu Milosevica. Jeśli czytelnicy mają co do tego wątpliwości, to proponuję się zapoznać z informacją na temat rodzin poszkodowanych występującymi do sądów w Niemczech o odszkodowania za bombardowania przez niemieckie lotnictwo. A jest to tylko czubek góry lodowej. Tak to właśnie jest, kiedy uczymy się historii z telewizji i kolorowych magazynów. Kiedy pokazuje nam się obozy koncentracyjne, które istniały jedynie na ekranach TV i pierwszych stronach gazet. Trudno powiedzieć czy to wina autora, że powtarza te frazesy. Chcę jedynie zwrócić tutaj uwagę na kanały, którymi porusza się dezinformacja.

Fotografia zatytułowana, "Wioska Dogonów, Bandiagara", przedstawia zapewne to co głosi podpis pod zdjęciem, czyli wioskę Dogonów, widzianą z góry. Zdjęcie jak zdjęcie. Pewnie może się komuś podobać. Jednak zdaje się być "podczepione" pod wystawą, jak wiele innych, po to chyba, aby można nam było zakomunikować coś w/g autora bardzo ważnego. A głównym przekazem w tym przypadku zdaje się być fakt, że Dogoni i ich praktyki animistyczne i ich kultura wydają się być tak ważne dla UNESCO, że ich rejon został wciągnięty na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Jak niektórym dociekliwym ludziom może być wiadome, ONZ podszyte jest okultyzmem i religijnym "uduchowieniem". Stąd nic dziwnego, że akurat ten typ "światowego dziedzictwa" jest dla nich ważny, i to ma być dla nas przekazem w tym zdjęciu. Można przypuszczać, że żadna wioska z obrębu kultur zasadzających się na religiach monoteistycznych nie dostąpi takiego "zaszczytu", jako że judaizm, chrześcijaństwo i Islam są obwiniane przez panteistyczno-okultystyczny tłum w ONZ wszystkim, cokolwiek złego się dzieje na świecie. 

Jedną z ekologiczno-naukowych pereł wystawy jest podpis pod zdjęciem lodowca Perito Moreno w Argentynie. Przyglądnijmy się bliżej temu przypadkowi. Uwaga dzieci! To będzie trudne:

"Wszystkie lodowce wraz z polarnymi czaszami lodowymi stanowią 9 proc. obszarów wynurzających się ponad poziom morza. Przypuszcza się, że globalne ocieplenie, które w dużej mierze związane jest z działalnością człowieka, może podnieść poziom oceanów od 9 do 88 cm jeszcze przed końcem tego wieku. Doprowadziłoby to do zalania wielu żyznych obszarów przybrzeżnych na świecie."

Jedno zdanie i natychmiast obrzuca się umysły czytelników różne założenia, które należy skonfrontować z rzeczywistością:

a. "Przypuszcza się, że globalne ocieplenie..." - czy coś takiego w ogóle istnieje?
b. "...które jest w dużej mierze związane z działalnością człowieka ..." - doprawdy, w dużej mierze!
c. "...może podnieść poziom oceanów od 9 do 88 cm jeszcze przed końcem tego wieku."

Jeśli autor chce się opierać na Protokole z Kyoto, to konferencja ta zgromadziła 4 tys., w pewnym procencie, naukowców. Niektórzy to byli szamani, inni to urzędnicy hotelowi, itp. (jak się okazało po zdobyciu przez kogoś dociekliwego i podejrzliwego listy gości tej konferencji). Równocześnie autor wygodnie zapomina o tzw. Dokumencie Lipskim, podpisanym w momencie jego sformulowania przez ponad 18 tys. naukowców z całego świata (obecnie ponad 20 tys.) i nawolującym do ostrożnosci w formułowaniu opini i histerycznych raportów opartych na fragmentarycznych danych i modelach komputerowych, które nie biorą pod uwagę wielu ważnych czynników atmosferycznych. Należą do nich klimatolodzy i pochodzący z pokrewnych dziedzin naukowcy, a nie banda religijnych, rozhisteryzowanych ignorantów.

Autor zapomina, że niektórzy z tych samych ludzi - obecnie głośno straszących nas globalnym ociepleniem - robiło to samo w latach siedemdziesiątych, tyle tylko, że na bazie "nowej ery lodowcowej". Tzw. "świat nauki" kompromituje się rocznie wieloma "przewidywaniami" i "prognozami", które nigdy się nie sprawdzaja, lub dzieje się dokładnie odwrotnie.

"Przypuszcza się" jest w nauce dosyć "niekoszernym" określeniem. No może w "nauce" tak jak jest ona objaśniana nam maluczkim w popularno-naukowych magazynach typu National Geographic... "Przypuszcza" kto? Nie wiemy czy coś takiego jak "globalne ocieplenie" jest faktem. Słyszymy jedynie wiele histerycznych doniesień typu, "niebo nam spada na głowe...".

"W dużej mierze związane z działalnościa człowieka..."? Najpierw wykażmy, że jest faktem, a potem możemy się zająć tym, czy rzeczywiście istnieje taki związek. Można by wskazać na działalność wulkaniczną, czy parę wodną w atmosferze i działanie innych zjawisk jako totalnie przyćmiewające nasz udział jeśli chodzi o wpływ naszej działalności na cokolwiek.

I znowu, "może podnieść poziom oceanów...". "Może", czy też możemy to powiedziec z całkowitą pewnością? Oto mój apel do czytelnika:

a. Sprawdz gdzie spoczywa (lub pływa) ile z tych 9 proc., o których wcześniej wspomina autor. 
b. Dowiedz się kiedy objetość wody jest większa: w stanie p
ł
ynnym, czy w postaci lodu.
Jeśli rozpatrzymy lód już zanurzony w wodzie, to po jego roztopieniu poziom wody w oceanach  nie podniós
łby się.

Jeśli nie wierzycie, to możecie zrobić eksperyment w szklance wody. Przekonacie się, że po roztopieniu lodu poziom wody nie podniósł sie - jeśli już, to się obniżył. Powyższe dwa punkty będą potrzebne jako rekwizyty do rozwiązania tej "tajemnicy". Może następnym razem, kiedy czytacie straszne raporty na temat tzw. globalnego ocieplenia, dojdziecie do wniosku, że ktoś was ordynarnie robi w konia. 

Ogólnie rzecz biorąc, zamiast pokazywać nam interesujące zdjęcia, z ewentualną faktualną i rzetelną informacją na ich temat - czego powinniśmy się spodziewać na normalnej wystawie - tutaj ktoś usiłuje zrzucić na nas cały pakiet swoich doktryn filozoficznych i narzucić nam swoją percepcję świata. Gdybyż miało to miejsce w kontekście artystycznej percepcji jedynie, to można powiedzieć, "pół biedy". Jeśli jednak ktoś używa pseudo-nauki i rzekomych "faktów", oraz jednostronnego, tendencyjnego ich wykorzystania, to budzą się we mnie poważne obawy, że mamy tu do czynienia z usiłowaniami wytworzenia u nas fałszywego obrazu rzeczywistości.
Jak usilowa
łem wykazać, informacja przekazywana w warstwie tekstowej tej wystawy jest niejednokrotnie nierzetelna, tendencyjna i usiluje nam narzucić poglądy, które niekoniecznie mają poparcie w rzeczywistości.


* polskie strony wystawy zostały przechwycone przez reklamy







 

R-Kiver / Pazdziernik 2003 / Ostatnie zmiany/korekcje: 2005.08

 Home  |  Artykuły  |  Doniesienia  |  Linki  |  Info  |  Kontakt 

cor-blwh.gif (63 bytes)

|| © grazingsheep.com   1999-2011 ||

cor-brwh.gif (63 bytes)